Narzędzie, które w teorii miało zabezpieczać komputery przed oprogramowanem malware pobiera historię przeglądarek i wysyła ją na chińskie serwery.

Co ciekawe, o całej sprawie Apple zostało poinformowane już miesiąc temu. Analityk Patrick Wardle zaalarmował firmę po odkryciu, że aplikacja tworzy chroniony hasłem plik history.zip. Następnie paczka danych wysyłana jest na serwer w Chinach. Program zniknął z ze sklepu, jednak po zmianie nazwy Apple pozwoliło umieścić go tam z powrotem.

Według informacji przekazanych przez Wardle’a program pobierał informacje z Firefoxa, Chrome’a oraz Safari. Program mógł wykradać dane, ponieważ po pierwszym uruchomieniu żądał potwierdzenia dostępu. Normalnie nie powinno to budzić zaniepokojenia, programy antywirusowe i aplikacje do oczyszczania pamięci również proszą o takie uprawnienia.

Sprawa programu Adware Doctor to jednak przede wszystkim problem Apple i podważenie zaufania do App Store na Macu, w którym program był dostępny jeszcze dziś. Teoretycznie to przecież najbezpieczniejsze źródło oprogramowania. Tym bardziej płatne aplikacje, znajdujące się w czołówce rankingu powinny być nieskazitelnie bezpieczne.

Podczas pisania tego tekstu, program wciąż był dostępny w App Store. Został usunięty przed 17:30. Był trzecim najpopularniejszym oprogramowaniem pośród płatnych aplikacji.

Źródło: 9To5Mac